16. Jednym przeszkadza deszcz, innych oślepia słońce.
Chyba dziś już nie
przestanie padać - pomyślała
Sutton, mocniej zaciskając dłoń na rączce parasolki. Od trzech niemalże dni
pogoda była niezmienna, więc przekładanie przeprowadzki nie miało większego
sensu. Poza tym środa była chyba jedynym dniem kiedy Harry, Liam i Niall byli
wstanie im pomóc.
- Mogłabyś pomóc – mruknął Niall, wyciągając kolejny karton z ciężarówki.
Alaska zdecydowała, że firma przewoźnicza mogłaby zniszczyć jej jakże cenne
rzeczy, więc poprosiła o pomoc przyjaciół, którzy zgodzili się na to bardzo
niechętnie, a w szczególności Niall. – Wkurzasz mnie – warknął, przechodząc
obok suchutkiej brunetki, która wszystko ‘nadzorowała’. Oczywiście tak naprawdę
była leniem i zwyczajnie nie chciała zmoknąć.
- Przecież nic nie robię – stwierdziła niewinnie, uśmiechając się w stronę
blondyna. Ten tylko prychnął, próbując jakoś odgarnąć mokrą grzywkę, która
nachodziła mu na czoło.
- I tu właśnie tkwi problem – obok nich pojawił się niespodziewanie Harry,
który w tej chwili powinien pomagać Alasce w skręcaniu szafy. – Co się tak
gapicie? – Zapytał, odbierając od przyjaciela szary karton.
- Nie pomagasz Al? – Pierwszy odezwał się Niall z ciekawością wpatrując się
w Harry’ego. Od rana zauważył, że zarówno Alaska i Harry, jak i Liam i Sutton nie
odzywali się do siebie. A jeśli już to była to tylko krótka wymiana zdań. W sumie to
po Liamie i Sutton nie spodziewał się niczego więcej, bo oni przecież od
początku nie pałali do siebie sympatią, ale z Al i Styles’em było zupełnie
inaczej. Oni się nawzajem uwielbiali mimo, że każde z nich twierdziło zupełnie
inaczej. Ba, Niall kiedyś po pijaku założył się z Liam’em, że Alaska wyjdzie
kiedyś za Harry’ego. Dzięki Bogu Liam tego nie pamiętał. – Miałeś jej pomagać –
dodał, kiedy brunet się nie odzywał.
- Liam jej pomaga – powiedział, wzruszając ramionami. Po tym już nikt się
nie odezwał, tylko wszyscy skierowali się do prawie już urządzonego mieszkania.
- Nie nadajesz się do niczego – z daleka już słyszeli donośny głos
blondynki. – Boże Liam to nie tak powinno być!
- Słychać was w całej klatce – zauważył Niall, stając obok spoconego Liama
i czerwonej na twarzy Alaski. – Znaczy słychać ciebie – zaśmiał się, zwracając
się do blondynki.
- I dobrze – warknęła, zakładając ręce na biodrach. – Niech wszyscy się
dowiedzą jaki mój brat jest nieudolny – dodała, na co Liam tylko głęboko
westchnął. Miał serdecznie dość humorków swojej siostry, która od samego rana
zachowywała się jakby ją pszczoła w tyłek użądliła.
- Niestety nikt nie jest tak idealny jak ty – wtrącił sarkastycznie Harry,
szeroko się uśmiechając. Doskonale wiedział, że zły nastrój blondynki jest
spowodowany jego osobą.
- Ty się nie odzywaj – burknęła, nawet na niego nie spoglądając.
- Co wam znowu odbija, co? – Zapytał Niall, najpierw patrząc na Alaskę, a
później na Harry’ego. – Ciągle coś wam nie pasuje, ciągle się kłócicie! Nie
pomyśleliście, że innych to bardzo wkurza – warknął, jedną ręką opierając się o
stół, który na razie stał w salonie.
- Ty też się nie wtrącaj – warknęła Alaska, na co blondyn bez chwili zastanowienia
złapał zdezorientowanego bruneta za ramię, po czym wepchnął go do łazienki. Po
chwili to samo zrobił z blondynką.
- Nie wyjdziecie stamtąd do póki się nie pogodzicie – powiedział głośno,
nie zwracając większej uwagi na protesty ze strony Alaski. – Z wami mam zrobić
to samo, czy wyjaśnicie sobie wszystko tu? – Zapytał, tym razem zwracając się
do Sutton i Liama.
- Chyba troszeczkę przesadziłeś – stwierdził Payne, nadal wpatrując się w
drzwi za którymi była jego wrzeszcząca siostra. – Nie sądzisz, że…
- Chyba mi nie powiesz, że ciebie ich dzisiejsze zachowanie nie wkurzało,
co? – Przerwał mu, podnosząc do góry brwi. – A teraz wy pogadajcie –
uśmiechnął się, po czym wyszedł z mieszkania. Sutton spojrzała na Liama, po czym
wybuchła głośnym śmiechem.
- Czy to się wydarzyło naprawdę? – Zapytała, próbując złapać oddech. Liam
przytaknął, uśmiechając się.
- Niall ma rację, musimy pogadać – powiedział, mierzwiąc sobie włosy.
- Myślałam, że wszystko już sobie wyjaśniliśmy – mruknęła, spuszczając
wzrok.
- Widocznie nie wszystko – westchnął. – Widzę jak się wobec mnie
zachowujesz i dobrze wiem czym jest to spowodowane. Proponując ci przyjaźń
popełniłem błąd, bo to co jest między nami nigdy nie będzie przyjaźnią! Nie
wiem w ogóle jak mogłem myśleć, że z tego może coś być, ale…
- Liam – przerwała mu, w głowie układając sobie jak ma mu to powiedzieć.
Wiedziała dokąd zmierzał z tą przemową i chciała być szybsza w wyznaniu swoich
uczuć. Chciała pierwsza mu powiedzieć, że od dnia pierwszego zupełnie ją
zauroczył, a to wszystko było zwykłą grą, tylko żeby mu dopiec. - Zgadzam się z
tobą. Zgadzam się ze wszystkim co właśnie powiedziałeś, bo przyjaźń tu od
początku w ogóle nie wchodziła w grę.
- Cieszę się, że też tak myślisz – uśmiechnął się, lecz jego oczy takiej
samej radości nie wyrażały. – Czyli to nasze ostatnie spotkanie, tak?
- Tak, to nasz… Czekaj, co? – Zapytała, przez chwile zastanawiając się nad
tym co właśnie powiedział. – Jak to nasze ostatnie spotkanie? O czym tym
mówisz?
- Ostatnie nie przypadkowe spotkanie – poprawił się. – Pracujesz dla mojej
matki, więc czasem przypadkowo możemy na siebie wpaść i…
- Czekaj, stop! – Krzyknęła, podnosząc ręcę przed siebie. – J-ja nie bardzo
rozumiem o czym ty teraz mówisz – mruknęła, wpatrując się w jego oczy, które w
tym momencie nie wyrażały zupełnie nic. Czy on naprawdę właśnie oznajmił jej,
że nigdy więcej się już nie zobaczą?
- Przecież powiedziałaś, że też tak uważasz…
- Ja w ogóle nie miałam tego na myśli! – Wykrzyknęła, stając do niego
plecami. Wzięła kilka głębszych wdechów, po czym ponownie się odezwała. –
Powiedziałeś, że ci na mnie zależy – przypomniała mu mając nadzieję, że to coś
zmieni.
- Tak, ale teraz to nie ma najmniejszego znaczenia – wydusił. – Spotykam
się z kimś – oznajmił, czekając na jej reakcję. Może z Nicole był dopiero na
jednej randce, ale czuł, że po tym wszystkim co się w ostatnich dniach
wydarzyło powinien być szczery wobec Sutton i wobec siebie. Nie chciał już
dłużej kłamać, chciał w końcu ponownie być sobą.
- Spotykasz się z kimś – powtórzyła, nadal stojąc do niego tyłem. Była
słaba, miała ochotę rozłożyć się na podłodze i zacząć wrzeszczeć jak
czteroletnie dziecko, któremu odmówiono kolejnego lizaka. Miała dość udawania,
miała dość tej maski silnej kobiety, która nikogo nie potrzebowała.
- Tak – odpowiedział, choć ona nie pytała. Kiedy ostatniej nocy układał
sobie tę rozmowę w głowie, potoczyła się ona zupełnie inaczej. W jego wersji
Sutton zupełnie nie zależało na tym, że Liam może kogoś mieć, niestety
rzeczywistość okazała się być zupełnie inna. – Sutton ja prze…
- Przestań mnie przepraszać – westchnęła, odwracając się w jego stronę. Jej oczy były wyraźnie przygaszone, a usta wygięte w smutnym pół uśmiechu –
Przecież postanowiliśmy o wszystkim zapomnieć, prawda? O tym też zapomnijmy i
wszystko będzie tak jak kiedyś.
- Ale…
- Mam nadzieję, że będziesz z nią szczęśliwy – uśmiechnęła się. – Idę pomóc
Niall’owi, bo ciekawe, co on tam sam wyprawia – zaśmiała się przez łzy, podążając w ślady
blondyna i również opuściła apartament.
Liam, który nadal stał w tym samym miejscu nie wiedział czy powinien być
szczęśliwy. W końcu niby było tak jak chciał, Sutton nie zależało, ale z
drugiej strony czuł jakąś pustkę, której nie potrafił wytłumaczyć. Uczucie było
podobne do tego, które czuł po śmierci Katy. I właśnie to w tym wszystkim go
przerażało, bo co jeśli przed chwilą z tego mieszkania wyszła jego jedyna
szansa na prawdziwe szczęście?
---
- Myślisz, że długo będzie nas tu jeszcze ten sadysta trzymał? – Zapytała
Alaska, siedząc w wannie. Stwierdziła, że nie będzie siedzieć koło Harry’ego i
niestety przez jego długie nogi jedyną drogą ucieczki była wanna.
- Łał odzywasz się do mnie – prychnął, choć w głębi serca cholernie się
cieszył, że po pół godzinie w końcu się do niego odezwała. – Co do twojego
pytania to nie wiem – dodał, czując na sobie jej wręcz palący wzrok. – A ty jak
uważasz?
- Uważam, że wypuści nas dopiero po usłyszeniu zwierzęcych odgłosów, które
świadczyłyby o tym, że uprawiamy seks – odpowiedziała bez namysłu.
- Ciekawa propozycja – powiedział brunet, podnosząc się z podłogi. Zupełnie
blondynkę zaskoczył kiedy jego twarz znalazła się milimetry od niej.
- Co ty robisz? – Wydusiła, nie do końca radząc sobie z jego bliskością.
Podobnie jak za pierwszym razem, kiedy byli sami w windzie. Tamtego wydarzenia
nigdy nie zapomniała i zapewne nigdy nie zapomni. – Harry – zaprotestowała,
kiedy usiadł na niej okrakiem. Dzięki Bogu wanna była dość duża, więc jakoś się
zmieścili.
- No co? Chcę stąd wyjść – zaśmiał się, delikatnie całując ją w nos.
- Zwariowałeś – stwierdziła, kręcąc głową. – Złaź ze mnie – warknęła,
próbując go zepchnąć. Niestety Harry nadal tam był. Na niej.
- Nie – mruknął, łapiąc ją za nadgarstki. Założył jej ręce za głowę,
szeroko się uśmiechając. – Bo po pierwsze musimy pogadać, a po drugie lubię jak
się tak denerwujesz – zaśmiał się. Wściekła blondynka już otwierała buzię, żeby
zacząć wrzeszczeć o pomoc kiedy Harry w ostatniej chwili przeszkodził jej pocałunkiem. Szybkim, gorącym pocałunkiem, którego się nie spodziewała. – Mogę
teraz mówić? – Zaśmiał się, kiedy dziewczyna przytaknęła. – Świetnie. Chciałem
ci tylko powiedzieć, że dziewczyna, która podeszła do mnie na imprezie nic dla
mnie nie znaczy i jak sama wiesz nawet nie pamiętałem jej imienia.
- To nic nie znaczy – mruknęła, próbując wydostać swoje dłonie z jego
uścisku. Niestety na marne.
- Oczywiście, że znaczy – westchnął. – Przyznaję, że spotykałem się z
wieloma kobietami, ale ostatnio…
- Nie obchodzi mnie to - warknęła. Nie mogła uwierzyć, że znowu rozmawiają
o kobietach z którymi się ‘spotykał’. To zdecydowanie był ostatni temat na jaki
miała ochotę rozmawiać.
- Jak to wyjedziesz? Gdzie ty wyjeżdżasz? Dlaczego ja nic o tym nie wiem! O
mój Boże! Jak możesz? – Powoli zaczynała panikować, mając już przed oczami
obraz Harry’ego i tej głupiej Michelle i…
- Tylko na miesiąc, do Nowego Jorku – oznajmił. – Ale ja nie o tym chciałem
ci powiedzieć! Chodzi o to, że… Musisz to wiedzieć za nim wyjadę, bo
zostawiając się tu samą z Charlie’m w kompletnej niewiedzy byłoby bardzo głupie
i…
- Co ma do tego Charlie? – Ponownie mu przerwała. Właśnie Charlie. Jeszcze
z nim nie rozmawiała, a właściwie to nawet od kilku dni się z nim nie widziała.
I jakoś jej to nie przeszkadzało.
- To idiota – warknął, przypominając sobie o ostatniej rozmowie z Weberem. –
Ale nie mówmy o nim, są ważniejsze sprawy. Jak choćby to, że zależy mi na tobie
i nie wiem czy to miłość, ale kiedy na bankiecie odeszłaś ode mnie,
zrozumiałem, że to był ostatni raz kiedy ci na to pozwoliłem – powiedział cicho,
intensywnie wpatrując się w jej oczy. Nie czekając na jej odpowiedź, drugi raz tego dnia pocałował ją i ku jego uciesze odpowiedziała tym samym. Żadne z
nich nie wiedziało czy ta chwila będzie miała jakiekolwiek znaczenie po
powrocie chłopaka, czy w ogóle mają szansę na jakąś, wspólną przyszłość, ale w końcu zrozumieli, że jeśli
nie wezmą spraw we własne ręce to nigdy nie dowiedzą się czy byli sobie pisani,
czy też nie.
- Co tu się do cholery dzieje? – Te romantyczne chwile przerwało gwałtowne wtargnięcie Liama. Harry momentalnie odskoczył od blondynki niefortunnie
upadając na tyłek na twardą podłogę łazienki. – Widzisz coś narobił? – Wrzasnął
Payne, tym razem zwracając się do stojącego obok niego Nialla.
- Pogodziłem ich – uśmiechnął się dumnie blondyn, za co oberwał od boksera
po głowie.
---
- Dziękuję, że to wszystko udało się zrobić tak szybko – powiedziała Karen,
siadając naprzeciwko starszego mężczyzny. – Naprawdę zależy mi na czasie –
dodała, składając potrzebny podpis. Wyciągała z konta nie małą sumkę i musiała
wszystko osobiście potwierdzać i podpisywać. Musiała też upewnić się, że nikt
się o tym nie dowie.
- Nie ma sprawy – uśmiechnął się Mitchels, który od dawna znał Karen. – To twoje
pieniądze, możesz robić z nimi, co chcesz, tylko… Karen czy wszystko w
porządku? Masz jakieś problemy? – Zapytał, wpatrując się w kobietę.
- Nie, dlaczego? – Zapytała zdenerwowana.
- Nigdy nie ukrywałaś niczego przed dziećmi, a teraz prosisz mnie aby
wszystko pozostało w tajemnicy – powiedział. – Przyjaźnimy się i…
- Wszystko w porządku, naprawdę – skłamała. – Po prostu przegrałam zakład o
nie małe pieniądze i nie chcę żeby moje dzieci mi o tym wypominały – wymyśliła.
Mężczyzna widocznie jej uwierzył bo przytaknął i powrócił do wstukiwania czegoś
na klawiaturze. Karen miała głupią nadzieję, że szantażysta da jej spokój i już
więcej nie będzie prosił o pieniądze, bo wtedy Mitchels mógłby naprawdę zacząć
coś podejrzewać.
________________________________________
Hej! :) Przepraszam za dość długą nieobecność, mam nadzieję, że mi to wybaczycie :P No ale w końcu rozdział jest i mam nadzieję, że zwolennicy Halaski są zadowoleni :D Kiedy kolejny rodział nie wiem bo koniec kwietnia, cały maj i początek czerwca = NAUKA! ;/ No ale się postaram coś tam dla was naskrobać, tym bardziej, że zbliżamy się do ciekawych wątków... :P
Do następnego;*
Czytasz = komentujesz!
PS: WSOŁYCH ŚWIĄT! :)
PSS: Istnieje coś takiego jak zakładka SPAM. Nie mam nic przeciwko żeby na moim blogu polecać opowiadania, ale proszę robić to w odpowiednich miejscach. Dzięki.
Jejku rozdział boski. ^^
OdpowiedzUsuńBiedna Sutton, reakcja Liama na Alaskę i Harry'ego bezcenna ;D
czekam a następny
Jejuńciu!!!Rozdział jest po prostu genialny!!!Alaska i Harry, nareszcie!Szkoda mi tylko Sutton :'( bo ona kocha Liam'a ,a on tą jej miłość odrzuca :'(
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńLiam coś ty najlepszego zrobił?
OdpowiedzUsuńHarry i Alaska <3
Next<3
Kocham, kocham, kocham!!!
OdpowiedzUsuńLiam ty imbecylu jak możesz ciągle odsuwać milość do Sutton od siebie. Aww... Halaska. ♥
Czekam na next ~
Hahahahh Harry i Alaska the best! <3
OdpowiedzUsuńReakcja Liam'a też genialna xD
Ale i tak bohaterem rozdziału jest Niall ! :D
Szkoda mi strasznie Sutton, mam jednak
nadzieję że Li zatęskni za nią i może
jakoś jednak będą razem !
Czekam na następny :)
Liam wystarczyło by 5 minut i ich poza była by inna :3
OdpowiedzUsuńTen Liam chyba oszalałam! To co ja mówię! On oszalał i to dosłownie!
OdpowiedzUsuńTy głupku! Dlaczego niby Nicole a nie Sutton? No weź rusz głową. Sutton jest lepsza od tej drugiej! W dodatku przerwałeś Alasce i Harry'emu w ich ,, godzeniu się''. Błagam niech Alaska będzie z Harry'm! <3
Czekam na next :D
Jezzzuu.... ale kretyn z Liama!!!!!!! Jak on mugl tak powiedziec Sutton !!!! Harry i Alaska....mrrrrrr....
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3
Halaska!!!♡♡
OdpowiedzUsuńPopłakałam się razem z Sutton XD Rozdział boski! *.*
OdpowiedzUsuńWita cie nowa czytelniczka, w zasadzie już fanka twojego bloga.
OdpowiedzUsuńOh, te opowiadanie tak wciąga, dobrze, że miałam teraz więcej czasu, ale mniejsza o to. Ciekawy pomysł na założenie go. Nie spotkałam się z taką śmieszną, a zarazem intrygującą historią. Naprawdę. Ich znajomość zaczęła się dość niefortunnie, wszyscy wiedzą o co chodzi. Podoba mi się to jak piszesz, rozbudowane zdania, słownictwo nie kończy się na "fajny" albo "super". Rozdziały czyta się lekko i szybko, jednak są one długie dzięki czemu dostajesz ode mnie kolejny plus. Nie trafiłam jeszcze na takie opowiadanie w którym Liam był bokserem. Uczucia i emocje, które opisujesz w rozdziałach są tak wiarygodne, że możemy się poczuć jak bohaterowie.
Co do rozdziału. Nie sądziłam, że Liam zrobi aż tak zdecydowany i poważny krok.Jestem ciekawa co dalej postanowi...
Czy tylko ja mam takie chwile, kiedy chciałabym, aby wykastrowano Harrego?
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział ;)
Jejku dziękuję za te miłe słowa :)
UsuńGratuluję! Zostałaś nominowana do Liebster Award, więcej informacji znajdziesz tu -------> http://you-know-the-truth-hurts.blogspot.com/2014/05/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńKIEDY NOWWYYYYYY??!?!?!?1!?!?!?!
OdpowiedzUsuńPoniedziałek lub wtorek :)
Usuń