03. Tym co masz w spodniach świata nie zawojujesz.
- Co ty tu kurwa robisz? – Warknął, na co stojąca obok niego Alaska szybko zareagowała. Jeszcze nigdy nie widziała swojego brata w takim stanie, oczywiście oprócz walk. Liam był dżentelmenem, zawsze miły i uprzejmy, dlatego blondynka była tak bardzo zdziwiona słysząc, w jaki sposób odezwał się do nieznajomej.
- Co ty tu kurwa robisz? – Warknął, na co stojąca obok niego Alaska szybko zareagowała. Jeszcze nigdy nie widziała swojego brata w takim stanie, oczywiście oprócz walk. Liam był dżentelmenem, zawsze miły i uprzejmy, dlatego blondynka była tak bardzo zdziwiona słysząc, w jaki sposób odezwał się do nieznajomej.
- Zwariowałeś? –
Zapytała, stając przed nim. – Jak ty się zachowujesz? Ludzie patrzą – dodała,
rozglądając się dookoła. Gdyby ich matka to usłyszała, zwłaszcza, kiedy dookoła
otaczali ich tak ważni ludzie, dostała by zawału na miejscu.
- Harry mnie
zaprosił – zamiast niego odezwała się brunetka, głośno wciągając powietrze.
Postanowiła, że nie może pozwolić Liam’owi na ty by ją obrażał, w końcu
przyszła tu, aby go przeprosić. – Chciałam cię przeprosić – dodała, nie
zważając na pozostałych.
- Za co chcesz go
przepraszać? – Zapytała nagle jego siostra, odwracając się w stronę Sutton. –
Skąd wy się w ogóle znacie?
- To długa
historia – odpowiedział szybko Liam, nie dopuszczając Sutton do głosu. Nie
chciał żeby to, co się stało tydzień temu wyszło na jaw, a był pewien, że
brunetka na pewno by się wygadała. – Przepraszam was na chwilę – dodał, ciągnąc
Sutton za sobą. Brunetka cicho załkała, kiedy jego dłoń mocniej zacisnęła się
na jej wątłym ramieniu.
Kiedy znaleźli się w małym korytarzyku prowadzącym do
kuchni, Liam przycisnął ją swoim ciałem do ściany, głośno oddychając.
- Co ty tu robisz?
– Powtórzył pytanie, będąc pewnym, że tym razem nikt im nie przeszkodzi w
rozmowie. Chciał wiedzieć, jakim prawem brunetka pojawiła się na imprezie jego
matki, skoro chyba wyraźnie dał jej do zrozumienia, że nie chce jej więcej
widzieć. Właściwie, to ona sama chyba powinna wiedzieć, że nie powinna narzucać
się swoim klientom.
- Harry mnie
zaprosił – mruknęła, próbując uwolnić się z tej dziwnej pozycji.
- Po co?
- Nie wiem –
odpowiedziała, unikając jego wręcz ‘parzącego’ spojrzenia. – Nie miał, z kim
przyjść, więc mnie zaprosił – dodała, kiedy się nie odezwał. Po tych jednak
słowach parsknął śmiechem, zwracając jej uwagę.
- Dobrze znam
Harry’ego – warknął, zbliżając swoją twarz do jej. – I wiem, że nigdy nie zaprosiłby
kogoś na taką imprezę – dodał.
- Widocznie nie
znasz go wystarczająco – mruknęła, wzruszając ramionami.
- Słuchaj skarbie
– zaczął, lekko się od niej odsuwając. – Doskonale znam swojego przyjaciela i
wiem, że nie zaprosiłby tu żadnej dziwki, kiedy dookoła niego chodzą pół nagie
modelki. Myślisz, że naprawdę poszedł po drinka? Proszę cię… Pewnie teraz pieprzy
się z jakąś tępą blondynką w kiblu – zaśmiał się, widząc jej minę. Doskonale
wiedział, że sprawił jej ból tym, co przed chwilą powiedział, ale nie czuł
wyrzutów sumienia. Wręcz przeciwnie, sprawiło mu to ogromną satysfakcję.
- Myślisz, że
jesteś ode mnie lepszy? – Warknęła, odpychając go od siebie. – Uważasz, że jeśli
masz więcej kasy to możesz mnie nie szanować?
- Ty sama siebie
nie szanujesz – prychnął. – Chyba zapomniałaś, czym się zajmujesz – dodał.
- Wiesz, co? Tak,
sama poprosiłam Harry’ego, żeby mnie tu zabrał, bo chciałam cię przeprosić - zaczęła,
przymykając powieki. – Ale to był błąd, bo taki dupek jak ty na moje
przeprosiny nie zasługuje – warknęła, poprawiając swoje, zmierzwione włosy.
- Nie zależy mi
na twoich przeprosinach – mruknął. – Po prostu zniknij z mojego życia – dodał,
głośniej. – I zostaw w spokoju moich przyjaciół! Nie należysz do ludzi, z
którymi powinni się zadawać…
- Nie będziesz mi
mówił, z kim mogę się przyjaźnić, a z kim nie – warknęła, wymijając go i
kierując się w stronę głównej sali. – I jeszcze jedno – dodała, gwałtownie się
zatrzymując. – Dobrze, że jesteś, jako tako przystojny, bo tym, co masz w
spodniach, świata nie zawojujesz – parsknęła śmiechem, odwracając się do niego
plecami. Pewnym krokiem ruszyła w stronę baru, mając nadzieję, że znajdzie tam
bruneta. Z jednej strony wiedziała, że głupio zrobiła pojawiając się na
bankiecie, z drugiej jednak ucieszyła się, gdy zobaczyła Payne’a, mimo jego przykrych
słów. Dlaczego? Sama nie wiedziała…
- Kto to był? –
Pierwsza odezwała się Marie, po tym jak Liam i Sutton ruszyli w kierunku
kuchni. – Przyszła tu z Harrym, a teraz zniknęła gdzieś z Liam’em? – Dodała,
kiedy nikt się nie odezwał.
- Może to jakaś
ich znajoma? – Rzuciła niepewnie Alaska, nie wierząc we własne słowa.
- Stawiam stówę,
że Harry ją bzyka – odezwał się Louis, po chwili wybuchając śmiechem. – Może
dzielą się nią z Liam’em?
- Boże, Louis –
mruknęła zażenowana blondynka, z niesmakiem kręcąc głową. – Mówimy tu o
kobiecie, trochę więcej szacunku – dodała, na co brunet tylko wzruszył
ramionami.
- Jak ona miała
na imię? – Zapytała po chwili Marie.
- Sutton –
odezwał się Harry, podchodząc do nich, z drinkiem w dłoni. Drugą rękę zarzucił
na ramienia Alaski, szeroko się przy tym uśmiechając. Dziewczyna tylko przewróciła
oczami, ale ani nie myślała się od niego odsuwać. Uwielbiała, gdy był blisko
niej, czuła się wtedy o niebo lepiej. – A o co chodzi? – Zapytał, spoglądając
na dziewczynę Zayna.
- Zniknęła gdzieś
z Liam’em – odpowiedziała, uśmiechając się. – Powinieneś bardziej pilnować swojej
dziewczyny, Styles – dodała, na co brunet zakrztusił się drinkiem.
- Nie jest moją
dziewczyną – mruknął, automatycznie odsuwając się od Alaski. – Dobrze wiesz, że
ja nie bawię się w związki – dodał. Stojąca obok niego blondynka, głośno westchnęła,
po raz kolejny przypominając sobie, że nie ma u niego żadnych szans. Żadnych.
- Więc kim ona
jest? – Zapytał nagle Lou, uśmiechając się w stronę przyjaciela. Ten spojrzał
na Nialla, prosząc go w ten sposób o pomoc. Przecież obiecał, że nie powie o tym,
co stało się tydzień temu, poza tym sam nie chciał chwalić się, że przyjaźni
się z tancerką go-go.
- Znajoma –
odpowiedział za niego blondyn, zwracając tym na siebie uwagę pozostałych. – Co?
– Zapytał, widząc ich miny.
- Ty też ją
znasz?
- Wy też ją
znacie – zaśmiał się, na co Alaska walnęła go w tył głowy. – Za co?- Załkał,
masując bolące miejsce.
- Za ojczyznę –
warknęła, opierając dłonie na biodrach. – Dobrze wiesz, o co mu chodziło! – Powiedziała,
wskazując na Zayna.
- Tak, znam ją –
mruknął od niechcenia. – To nasz znajoma i tyle – dodał.
- To, dlaczego my
jej nie poznaliśmy? – Odezwał się Louis.
- Nie musimy wam przedstawiać
każdego, kogo poznamy – westchnął Harry, odstawiając pustą już szklankę na
stolik.
- Łączy ją coś z
Liam’em? – Zapytała nagle Alaska, na co Harry i Niall zaczęli się głośno śmiać.
– Hej! O co chodzi? Co w tym takiego śmiesznego?
- Nic, nic –
wydusił blondyn, kręcąc głową. – Liama z nią na pewno nic nie łączy – zapewnił,
w pamięci wracając do dnia, kiedy to Payne poznał Sutton. – Już ich nic nie łączy
– po tych słowach blondynka chciała coś jeszcze powiedzieć, ale przerwał jej
piskliwy głos Marie.
- O wilku mowa –
powiedziała modelka, opierając głowę na ramieniu Zayna, wskazując na zbliżającą
się w ich kierunku brunetkę.
- Wszystko w
porządku? – Zapytał Harry, widząc jej minę. Sutton tylko przytaknęła, głośno wciągając
powietrze.
- Mógłbyś mnie odwieźć?
– Poprosiła, na co chłopak dziwnie na nią spojrzał.
- Dlaczego?
Przecież impreza dopiero się zaczyna – zaśmiał się.
- Harry, proszę –
mruknęła ciszej, unikając jego wzroku. – Chcę już iść – dodała.
- Liam coś ci zrobił?
– Zapytał, jednak ona zapreczyła. – Nie kłam! Mówiłem, że to zły pomysł –
westchnął, ukradkiem spoglądając na swoich przyjaciół. Każdy uważnie się im przyglądał, ale raczej nic nie słyszeli. Dzięki Bogu.
- Wiem, wiem – przyznała.
- I szczerze, żałuję, że tu jestem,
dlatego proszę cię zawieź mnie do domu – dodała.
- Chętnie, ale
piłem – oznajmił. – Ale czekaj… - mruknął, odwracając się do przyjaciół. – Kto nie
pił? – Zapytał, a oczy wszystkich skierowały się w stronę Alaski. – Świetnie!
- Ale o co
chodzi? – Zapytała.
- Musisz odwieźć
Sutton – oznajmił, po chwili dodając. – Znaczy ja też pojadę, ale potrzebujemy
kierowcy, bo piłem.
- Nie mogę –
mruknęła, podchodząc bliżej. – Po pierwsze muszę pomóc Charlie’mu, który teraz gdzieś
szuka mamy, bo musimy jej o czymś powiedzieć. Po drugie ty też nie możesz, bo
musisz poznać ludzi z Versace – dodała, na co onwzruszył ramionami.
- Zdążymy –
zapewnił. – A Chuck na pewno sam da sobie radę – mruknął, ciągnąc ją za sobą.
Zaraz za nimi ruszyła Sutton, ukradkiem zauważając Liama. Stał sam, oparty o
bar, popijając drinka. Po chwil podeszła do niego długonoga blondynka, oplatając
swoje ręce na jego szyi. Brunetka odwróciła wzrok, nie mając ochoty na to
patrzeć.
- On ma na imię
Charlie – usłyszała Alaskę, na co Harry wzruszył ramionami.
- A co to za różnica?
– Zapytał. Blondynka już nic nie powiedziała, bo po chwili znaleźli się przy
czarnym Audi. – Proszę – uśmiechnął się podając jej kluczyki, a po chwili sam
zajął miejsce pasażera. Sutton usiadła z tyłu, modląc, żeby już była w domu.
Droga minęła im w ciszy i po dwudziestu minutach byli już pod mieszkaniem
brunetki. Ta szybko się z nimi pożegnała, po czym zniknęła za brązowymi
drzwiami, zostawiając ich samych.
- Zatrzymaj się
przy McDonaldzie – ciszę przerwał Harry, patrząc przed siebie.
- Chyba sobie
żartujesz – prychnęła, skupiając się na drodze. – Dobrze wiesz, że musimy
szybko wrócić na imprezę, inaczej matka nas zabije – mruknęła, na co Harry
zachichotał. – Nie żartuję! Tort wyjedzie za czterdzieści minut, a jest
doszczętnie zniszczony!
- Przecież ten
tort jest ważniejszy od ciebie – mruknął, za co oberwał po głowie. – Karen dostanie
zawału – dodał, delikatnie się uśmiechając.
- Nie dostanie,
naprawię go – powiedziała pewnie, skręcając w prawo.
- Naprawisz go? –
Zaśmiał się. – Dojedziemy tam za dwadzieścia minut, jeśli dobrze pójdzie. Twoja
matka zawsze sprawdza tort dziesięć minut przed jego pokazaniem, także daje ci
to całe dziesięć minut na to by go cudownie naprawić – dodał, jeszcze głośniej
chichotając.
- Gdyby nie ta
twoja seks przyjaciółka, to miałabym więcej czasa – syknęła, mocniej zaciskając
dłonie na kierownicy.
- Słucham? –
Warknął, wpatrując się w nią. – Sutton nie jest moją ‘’seks przyjaciółką’’ – burknął.
- Och proszę cię,
Harry – prychnęła. – Wszyscy dobrze wiemy, kim ta Sutton dla ciebie jest –
dodała.
- Znajomą –
powiedział. – I nie bardzo wiem, o co ci chodzi?
- O to, że
traktujesz kobiety jak szmaty – syknęła, gwałtownie zatrzymując samochód.
- Zwariowałaś?! –
Krzyknął, kiedy uderzył głową o przednią szybę. Trzeba było zapiąć pasy. – O co
ci dziś chodzi? Poza tym nikogo źle nie traktuję! One dobrze wiedzą, że to
tylko na jedną noc – warknął, masując obolałe czoło. – Żeby tylko nie było
siniaka – mruknął sam do siebie.
- Jesteś zwykłą
świnią – syknęła, opierając głowę o siedzenie. – Nie wierzę, że ja…
- Co ty? –
Dopytywał, kiedy nagle przerwała. O mało, co się nie wygadała.
- Nie ważne –
mruknęła, ponownie odpalając samochód. – Nie ważne – powtórzyła ciszej, głęboko
wzdychając. Dlaczego to akurat ona musiała zakochać się w kimś takim jak Harry
Styles?
_____________________________________
Dziękuję za te przemiłe komentarze! Bardzo, bardzo dziękuję!
Zapraszam na moje drugie opowiadanie, troche inne od tego... heh! Link w zakładkach!
Do nastepnego :)
Dziękuję za te przemiłe komentarze! Bardzo, bardzo dziękuję!
Zapraszam na moje drugie opowiadanie, troche inne od tego... heh! Link w zakładkach!
Do nastepnego :)
Cudny!
OdpowiedzUsuńKocham Ciebie i to opowiadanie!
Tekst Sutton totalnie mnie rozwalił!
"– Dobrze, że jesteś, jako tako przystojny, bo tym, co masz w spodniach, świata nie zawojujesz..."
Lałam ze śmiechu. Hahahaa!
Świetne to :-D
Ja chcę szybko następny rozdział! : )
Zapraszam do siebie na pierwszy rozdział :
http://angel-of--death.blogspot.com/
haha Sutton xD uwielbiam ją! i ten tekst... haha xd
OdpowiedzUsuńale Alaska to sie troche głupio zachowała.... hmm... no nic zobaczymy co się później wydarzy :D
Jeju kocham Sutton ♥ Genialne opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńoo boziu!
OdpowiedzUsuń